Nie wierzę co ona tutaj robi?! Przecież miała studiować w tym pieprzonym Seattle, miałam być oddzielona od niej o siedem tysięcy kilometrów, a tym czasem wpadam na nią w kawiarni, w jednym z największych miast na świecie.
- No proszę kogo moje piękne oczy widzą? - Powiedziała z pogardą jak zwykle zresztą. Widziałam to kpiące spojrzenie. Dlaczego akurat teraz zachciało mi się pójść do toalety? Dlaczego akurat teraz Ludmiła zgodziła się pójść do tej cholernej kawiarni?
- Daj sobie spokój Cauvillga - powiedziałam proszącym głosem, nie patrząc jej prosto w oczy.
- Wiesz dobrze, że ja nigdy nie odpuszczam, więc po to mi to mówisz? - Chciała kontynuować, ale za jej plecami pojawił się najmłodszy Verdas i delikatnie ją dotknął swoją ręką. Skąd oni się znają? Czyżby ona przyjechała tu dla niego? Może dlatego on mnie nienawidzi? Dlaczego jak już zaczynam być szczęśliwa coś musi się spieprzyć? Tyle pytań, a w głowie pustka.