Dziś sobota, postanowiłam wyciągnąć Federico do Nowego Jorku na zakupy. W ciągu pięciu minut był gotowy. Po raz pierwszy widzę faceta, który tak cieszy się z zakupów. Jak na końcówkę lata dzisiejszy dzień jest pochmurny, co wiąże się z tym, że musiałam się ciepło ubrać. Schodziłam do garażu gdzie czekał już na mnie mój przyjaciel. Odpalił samochód i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy gdy w radiu usłyszałam moją ukochaną piosenkę Love Life, którą śpiewa John Mamann&Kika. Automatycznie zaczęłam śpiewać, a Fede razem ze mną.
-Wiesz - zaczął mówić, ale zamilknął zastanawiając się czy kontynuować. - podziwiam Cię - spojrzał się na mnie i pogodnie uśmiechnął.
-Mnie? - zdziwiłam się - Dlaczego?
- Pomimo tego co się wydarzyło w Twoim życiu, po tym co tyle przeszłaś nadal potrafisz się cieszyć z każdego dnia.
-Fede - powiedziałam proszącym głosem - Nie chcę do tego wracać.To dla mnie zbyt bolesny temat.
Szatyn już nic nie powiedział tylko jechał dalej w ciszy. Ja również nic nie mówiłam. Po trzydziestu trzech minutach dotarliśmy pod największe centrum handlowe w Nowym Jorku, które mieściło się w samym centrum miasta. Zdziwił mnie brak ulicznych korków o tej porze, ale osoba, która mi towarzyszyła stwierdziła, że o tej porze łatwo jest dostać do centrum.
W środku powoli zaczęłam się kierować w kierunku sklepów lecz najmłodszy z Verdasów mnie uprzedził.- O nie moja kochana najpierw idziemy do kawiarni - spojrzałam się na niego pytająco - nie pytaj nawet po co, bo Ci nie powiem. Teatralnie przewróciłam oczami i zaczęłam podążać za szatynem. Kierował się do stolika, przy którym siedziała zgrabna blondynka. Od razu rzuciła się na Federico i zaczęła go całować, a on z chęcią oddawał te pocałunki. Nawet nie wiem ile czasu spędziłam patrząc się tak na nich gdy w końcu postanowili się od siebie oderwać. Spojrzałam się na blondynkę była ubrana bardzo szykownie i z klasą.
-Violu - zwrócił się do mnie uradowany szatyn - To jest Ludmiła moja moja dziewczyna, która zna się na zakupach jak nikt inny, pomoże Ci, bo ja się na tym kompletnie nie znam. Więc to jest ta Ludmiła, o której mówił León. Widzę, że nieźle zabalowałeś Ludmiła o tym wie? Po tych słowach da się wywnioskować, że blondi ma wybuchowy charakter, a może i nie? Violetta nie oceniaj książi po okładce chciałabyś żeby Ciebie ktoś tak oceniał? Tym razem podświadomość ma rację. Nieśmiało uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Hej - radośnie zwróciła się w moją stronę, a za chwilę przytuliła i pocałowała mnie w policzek. Zdziwiona oddałam gest. Może wcale nie jest taka jak sądziłam?
***
- Ludmiła, może wróćmy już do domu, strasznie bolą mnie nogi, albo chociaż na małą kawę - błagałam niedawno poznaną blondynkę.
- Nie Kochana, nie ma mowy NO WAY! - Federico miał rację. Jego dziewczyna wprost uwielbia zakupy i to chyba w nadmiarze. Zaczynam miewać podejrzenia, że jest zakupoholiczką. Szwendamy się po galerii handlowej już ponad sześć godzin, mamy torby pełne zakupów, a jej ciągle mało. Męczy mnie tak długie chodzenie po sklepach. - Chociaż w sumie z chęcią napiję się kawy - dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i pociągnęła mnie do jednej z kawiarni, która mieściła się na zewnątrz lecz nie daleko od miejsca gdzie spędziłyśmy dzisiejsze popołudnie. Rozsiadłyśmy się czekając, aż kelner przyjdzie po nasze zamówienia, gdy tak się stało milczałyśmy.
-To... - ciągnęła Ludmiła zabawnie przeciągając samogłoskę - może opowiesz mi coś o sobie? - Kurde! Nie mogła podjąć innego tematu niż ja? Nienawidzę o sobie rozmawiać czuję się tak dziwnie.
- Przyleciałam tutaj z Phoenix - przerwał mi kelner przynoszący nasze zamówienia - mam dziewiętnaście lat, obecnie mieszkam z Fede i jego rodziną co już pewnie wiesz i w sumie to wszystko.- uśmiechnęłam się sztucznie mając jednocześnie nadzieję, że obierze mój uśmiech jako prawdziwy.
- Nie masz żadnych zainteresowań, hobby? - pytała z wielkim zaciekawieniem, wlepiając we mnie swoje duże czekoladowe oczy, speszyłam się tym trochę.
- Za chwilę wrócę i dokończymy naszą rozmowę - wstałam od stolika
-Zaraz, chwila Violetta gdzie idziesz?
- Do łazienki daj mi pięć minut. - posłałam jej tym razem szczery uśmiech, który odwzajemniła, po drodze wpadłam na kogoś kogo nie spodziewałam się w tej chwili zobaczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz