piątek, 25 grudnia 2015
Chapter ~7
To już dziś. Dziś wyprowadzam się od rodziny Verdas'ów. Znalazłam idealne mieszkanie dla mnie w samym centrum Nowego Jorku, a już za tydzień rozpoczynam naukę w Akademii Filmowej w tym samym mieście. Wszystko zaczyna się układać. No może nie do końca. Ciągle zadręczam się słowami Leóna, dotyczących Ludmiły. Myślałam, że w końcu znalazłam przyjaciółkę po starcie babci, jednak myliłam się. Nie mogę jej ufać tak jakbym chciała. Nie mam pewności, że to co mówi szatyn jest prawdą jednak nauczyłam się już, że w życiu można liczyć tylko na siebie.
- Będzie nam Ciebie brakowało Violu - mówi z żalem w głosie Jessica
- I Twojego pysznego obiadu - zaśmiał się Pan Verdas. Lekko się uśmiechnęłam. Będzie mi brakowało tych dwoje, mimo że większość mojego pobytu tutaj byli w pracy czego nie mam im za złe. Od zawsze traktowałam ich jak rodzinę, dawniej Jessica wraz z Christianem często nas odwiedzali gdy mieli w okolicy jakieś sprawy biznesowe. Byłam wtedy małą dziewczynką.
- Będę tęsknić. krótko stwierdziłam i przytuliłam ich do siebie.
- Wpadaj do nas kiedy tylko będziesz chciała.
- Dziękuję.
wtorek, 6 października 2015
Chapter ~6
-Violetta, długo jeszcze? - Słyszę głos dochodzący zza drzwi. Nie jest mi dane odpocząć nawet w wannie.
-Nie, już wychodzę.
Że też Federico chce się kąpać akurat teraz gdy obie łazienki są zajęte. Muszę w końcu znaleźć sobie pracę oraz własne mieszkanie. Chce w końcu się usamodzielnić i nie żyć bądź co bądź na garnuszku rodziców, tak jak nie chcę sprawiać kłopotu Państwu Verdas. Jessica wraz Christianem nie mają nic przeciwko, ale jak mniemam ich syn ma i to dużo. Niestety w trakcie gdy León miał udzielić mi odpowiedzi, jego rodzicielka weszła do pokoju, by upewnić się, czy jej syn, aby na pewno jest w domu. Nie rozumiem dlaczego go tak kontrolują, przecież ten facet ma dwadzieścia cztery lata.
wtorek, 23 czerwca 2015
Chatpter ~5
Nie wierzę co ona tutaj robi?! Przecież miała studiować w tym pieprzonym Seattle, miałam być oddzielona od niej o siedem tysięcy kilometrów, a tym czasem wpadam na nią w kawiarni, w jednym z największych miast na świecie.
- No proszę kogo moje piękne oczy widzą? - Powiedziała z pogardą jak zwykle zresztą. Widziałam to kpiące spojrzenie. Dlaczego akurat teraz zachciało mi się pójść do toalety? Dlaczego akurat teraz Ludmiła zgodziła się pójść do tej cholernej kawiarni?
- Daj sobie spokój Cauvillga - powiedziałam proszącym głosem, nie patrząc jej prosto w oczy.
- Wiesz dobrze, że ja nigdy nie odpuszczam, więc po to mi to mówisz? - Chciała kontynuować, ale za jej plecami pojawił się najmłodszy Verdas i delikatnie ją dotknął swoją ręką. Skąd oni się znają? Czyżby ona przyjechała tu dla niego? Może dlatego on mnie nienawidzi? Dlaczego jak już zaczynam być szczęśliwa coś musi się spieprzyć? Tyle pytań, a w głowie pustka.
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Chapter ~4
Dziś sobota, postanowiłam wyciągnąć Federico do Nowego Jorku na zakupy. W ciągu pięciu minut był gotowy. Po raz pierwszy widzę faceta, który tak cieszy się z zakupów. Jak na końcówkę lata dzisiejszy dzień jest pochmurny, co wiąże się z tym, że musiałam się ciepło ubrać. Schodziłam do garażu gdzie czekał już na mnie mój przyjaciel. Odpalił samochód i ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy gdy w radiu usłyszałam moją ukochaną piosenkę Love Life, którą śpiewa John Mamann&Kika. Automatycznie zaczęłam śpiewać, a Fede razem ze mną.
niedziela, 17 maja 2015
Chapter ~3
Rano budziły mnie przedzierające się przez okno do mojego tymczasowego pokoju promienie słoneczne. Lekko się przeciągnęłam, po czym chwyciłam do ręki mój złoty IPhone 6 w celu sprawdzenia godziny. Już 13? Nieźle pospałaś Castillo - drwi moja podświadomość. Włożyłam na nogi puchate kapcie i zbiegłam na dół do kuchni gdzie ze śniadaniem czekali na mnie Federico i szatyn, którego wdziałam wczoraj w drzwiach.
- Widzę, że nieźle wczoraj zabalowałeś, Ludmiła wie? - o czym on mówi? Jakie znowu zabalowałeś. Spojrzałam na swój ubiór, dopiero teraz dostrzegłam, że mam na sobie dużo za dużą koszulkę młodszego Verdasa i dolną część bielizny. Czułam jak robię się czerwona.
-Co? O czym Ty mówisz? - zauważyłam zdziwienie na twarzy Fede - To Violetta Castillo, córka przyjaciół naszych rodziców. Przyleciała tutaj z Phoenix, będzie u nas mieszkać przez jakiś czas. Nie pamiętasz jak mama nam o tym mówiła?
Na twarzy szatyna malowało się zdziwienie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Nadal stałam przed nimi w samej koszulce i bieliźnie. Spoglądałam kątem oka raz na jednego, raz na drugiego. W końcu zdecydowałam podejść do blatu w celu zjedzenia śniadania, które zostało przez któregoś z nich przyrządzone.
niedziela, 10 maja 2015
Chapter ~ 2
- Cześć, jestem Federico - przywitał mnie radośnie - Ty pewnie jesteś Violetta, wejdź - otworzył szeroko drzwi i gestem ręki zachęcił mnie do wejścia do środka. Chwyciłam swoje walizki i weszłam do środka.
- Daj pomogę Ci. - wziął moje bagaże.
- Dziękuję. Federico zaniósł moje walizki do góry, a mi samej kazał się rozgościć. Rozejrzałam się po domu Verdasów, a nawet rzekłabym willi. Salon był ogromny i urządzony w nowoczesnym stylu, muszę przyznać, że mają gust i klasę. Usiadłam wygodnie na kanapie. Poczułam się trochę nieswojo i dziwnie. Po raz pierwszy wyjechałam sama gdzieś dalej niż do babci, która mieszka w Los Angeles mam nadzieję, że będzie mi tu dobrze.
- Chcesz się czegoś napić ? - z zamyśleń wyrwał mnie głos syna państwa Verdas.
- Tak, chętnie.
poniedziałek, 4 maja 2015
Chapter ~1
Jestem Violetta. Violetta Castillo, mam 19 lat i niedługo zaczynam studia w jednej z najlepszych uczelni w kraju Harvard, co łączy się również z przeprowadzką. Muszę opuścić moje rodzinne i jakże słoneczne miasto jakim jest Phoenix w stanie Arizona. Uwielbiam to miasto od zawsze odkąd pamiętam nigdy nie chciałam go opuszczać jednakże jestem zmuszona. Właśnie kończę się pakować. Jutro o 6.45 mam samolot. Czeka mnie pięć godzin siedzenia w tym ustrojstwie i wysłuchiwania opowieści starszych Pań.
- Violu, spakowałaś się już? - to moja mama Angeles - Właśnie dzwoniła Jessica i pytała o Ciebie, powiedziała również, że niestety nikt nie będzie mógł odebrać Cię z lotniska, ale taksówka będzie na Ciebie czekała. Jessica Verdas żona najlepszego przyjaciela mojego taty To u ich rodziny miałam się zatrzymać dopóki nie znajdę sobie odpowiedniego mieszkania. Równie dobrze już teraz rodzice mogliby kupić mi małe przytulne mieszkanko w centrum Cambridge. W końcu moja rodzina nie należy do najbiedniejszych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)